Categories Miasto

40 lat kapłaństwa o. Jerzego Chrzanowskiego. Duszpasterz, nauczyciel, wychowawca, poeta

Pasjonista o. Jerzy Chrzanowski w Rawie Mazowieckiej pracuje od 1992 roku. Do zakonu pasjonistów wstąpił w 1970 roku, a 1 czerwca 1980 roku przyjął święcenia kapłańskie z rąk prymasa Stefana Wyszyńskiego. Choć od tylu lat pracuje na rzecz rawskiej społeczności, za co został wyróżniony tytułem Honorowego Obywatela naszego miasta, wielu z nas wciąż niewiele o nim wie. W rozmowie z Barbarą Kalinowska o. Jerzy opowiada o sobie, swoich zainteresowaniach i pracy.

Pod postem na facebook.com/kochamrawe możecie złożyć życzenia o. Jerzemu, a my najciekawsze opublikujemy w czerwcowym wydaniu gazety “KochamRawe.pl – magazyn opinii”.

Poniżej rozmowa z o. Jerzym Chrzanowskim przeprowadzona z okazji przyznania mu tytułu Honorowego Obywatela Rawy Mazowieckiej, a oto kilka zdjęć z dzisiejszego jubileuszu 40-lecia kapłaństwa.

 

Już ponad 25 lat prowadzi Ojciec duszpasterstwo w Rawie Mazowieckiej. Skąd Ojciec pochodzi i dlaczego Rawa?

Urodziłem się w Opatowie, 3 grudnia 1951 r., na pięknej Ziemi Świętokrzyskiej. Tam spędziłem dzieciństwo i wczesne młode lata. Rawa Mazowiecka pojawia się w moim życiu wtedy, gdy zostałem posłany przez Przełożonego Prowincjalnego do pracy duszpasterskiej w tym mieście. Było to 15 sierpnia 1992 roku, w uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej, czyli Matki Boskiej Zielnej. Miasto powitało mnie spokojem świątecznego popołudnia i otwartością mieszkańców – dobrym słowem i pozdrowieniem, które można było doświadczać od samego początku.

Jaką drogę trzeba było przejść, żeby osiąść i pracować w naszym mieście?

To droga niezwykła. Po skończeniu szkoły podstawowej, a później szkoły w Opatowie, wraz z moim kolegą wybraliśmy się na Śląsk. Mieliśmy po 18 lat i marzyła nam się praca w wielkim zakładzie. Rzeczywistość, którą zastaliśmy na tyle nie odpowiadała naszym ideałom, że po kilku dniach wróciliśmy do rodzinnych domów.
Potem był wyjazd do Stalowej Woli, praca w hucie, gdzie skończyliśmy staż pracy.

Mój kolega tam został i założył rodzinę. Moja droga dalej potoczyła się inaczej. W Stalowej Woli odkryłem powołanie do kapłaństwa i zdecydowałem się wstąpić do pasjonistów.

Co spowodowało, że o. Jerzy Chrzanowski wybrał duszpasterstwo i posługę Panu Bogu? Że został duchownym, a nie np. lekarzem, naukowcem albo przewodnikiem turystycznym?

W dzieciństwie miałem marzenie, aby zostać dziennikarzem, a dokładniej sprawozdawcą sportowym. Powołanie kapłańskie jest darem Boga dla człowieka, który je otrzymuje i dla wspólnoty, do której jest posłany. To jest wielka tajemnica. Trzeba tu widzieć plan z nieba. Widocznie trzeba było powrotu z wyjazdu na Śląsk, abym w Stalowej Woli dojrzał do wyboru powołania. Poza tym, warto pamiętać, że każde powołanie, zwłaszcza powołanie kapłańskie potrzebuje klimatu życzliwości ludzkiej i modlitwy.

Jak droga życiowa, którą ojciec wyruszył ukształtowała Ojca pasje i zainteresowania? Jakie one są?

Pasje i zainteresowania życiowe są wynikiem, z jednej strony wrażliwości wewnętrznej i struktury duchowej człowieka, a z drugiej strony czynników zewnętrznych, jak to Pani określiła, “drogi życiowej”.

Aby zilustrować stronę wrażliwości, wspomnę dwa drobne wydarzenia z mojego wczesnego dzieciństwa.

Na jednej z akademii w szkole podstawowej, na zakończenie roku szkolnego, moja pani polonistka, zapowiedziała mój występ zaznaczając, że recytowany wiersz przedstawi sam autor. A to oznacza, że od najmłodszych lat było mi bliżej do frazy poetyckiej niż do tabliczki mnożenia. Drugi przykład dotyczy wrażliwości na muzykę, z czasu kiedy miałem zaledwie 6-7 lat, a której dzięki polskiemu radiu mogłem słuchać. Dopiero później odkrywałem, że muzyka, która mnie wtedy tak fascynowała to np. “Popołudnie fauna” Debussy’ego czy polonezy Chopina. I dlatego, oprócz pracy duszpasterskiej, która stanowi główne zadanie mojego powołania – cieszę się, jeśli znajduję czas na działania w sferze kulturotwórczej poprzez promowanie wartości, zwłaszcza tych, które niosą nadzieję współczesnemu człowiekowi. Takie możliwości daje mi poezja oraz małe formy teatralne ubogacone muzyką. Moją ulubioną formą wypowiedzi jest proza poetycka.

Inne, moje małe pasje i zainteresowania, wynikają z radości poznawania świata. Wycieczki z grupami, górskie i nie tylko, oprócz wartości poznawczych dają mi radość z dzielenia się dobrem budującym wspólnotę.

Co utkwiło w Ojca pamięci na przestrzeni tych kilkudziesięciu lat życia i duszpasterstwa? Co ciekawego Ojciec widział i robił?

Ciekawe jest życie. ciekawa jest jego droga w tym życiu, jeśli niesie się wiarę, pogodę ducha i nadzieję spotykanym na tej drodze ludziom.

Który święty jest dla Ojca ulubionym wzorem?

Dla każdego chrześcijanina, najważniejszym wzorem jest oczywiście Jezus Chrystus.

Jak napisałem w wierszu, pt. W labiryncie:  “W labiryncie życia, otwieram tajemnice Jego i moje – krzyżem”.

Każdy z nas powołany do świętości – naśladuje Chrystusa. Święci pomagają nam w tej drodze naśladowania przez przykład, inspirację i wstawiennictwo. W tym rozumieniu chcę czerpać z pomocy każdego świętego. Szczególnie bliski jest mi św. Paweł od Krzyża, który jest moim Ojcem duchowym jako Założyciel pasjonistów.

Często proszę o pomoc świętych: Ojca Pio, Jana Pawła II, Faustyny, Gabriela od Matki Bożej Bolesnej, Jerzego, Marii Goretti, Karoliny Kózkówny, Teresy od Dzieciątka Jezus i oczywiście Dzieci Fatimskich. Mam szczególne nabożeństwo do Św. Józefa.

Oczywiście na pierwszym miejscu każdego dnia jest zawsze Matka Boża. Jestem bardzo zainteresowany postaciami świętych dzieci, czy też jeszcze nie ogłoszonych świętymi, ale szczególnych świadków wiary. To niezwykłe historie życia, w których Pan Bóg ukazuje cuda swojej łaski. Warto wspomnieć w tym miejscu, choćby Antoniettę Meo, czy Annę de Guigne. O każdej z nich zresztą napisałem krótki życiorys wierszem dla dzieci.

A który poeta? Pisarz?

Jeśli chodzi o wartości, moimi duchowymi przewodnikami po Krainie Poezji są: Jan Kochanowski, Leopold Staff i ks. Jan Twardowski.
W prozie poetyckiej bliski jest mi Charles Peguy i Zdzisław Łączkowski.
Cenię warsztat literacki Gałczyńskiego i Tuwima.

Duszpasterz, nauczyciel, wychowawca, poeta – które z tych działań jest Ojcu najbliższe?

W moim życiu wszystkie one łączą się w jedno. Najpierw w realizacji mojego powołania jako człowieka, a także jako kapłana.

Na czym polega fenomen Sceny Wartości – dzieło Ojca, które fascynuje.

Człowiek może realizować swoją aktywność w dwojaki sposób: albo działa realizując swoje potrzeby, albo rozwija się poprzez otwarcie się na przyjęcie wartości. Potrzeby, które nie zawsze mają charakter pozytywny, działają na nas na zasadzie wymuszania zachowań, zaś wartości, które zawsze mają charakter konstruktywny, zachwycają nas, a szanując naszą wolność – pociągają do afirmacji.

Scena Wartości jak sama nazwa mówi – służy wartościom.

Dlatego w dzisiejszym świecie, w którym dominuje nastawienie na realizację potrzeb, bardzo często wymyślonych i zadanych w sposób sztuczny (np. zdarza się to w reklamach) trzeba mówić o wartościach, które dają możliwość pełnego rozwoju człowieka.

Jakie plany na przyszłość?

Proszę mnie zwolnić od odpowiedzi na temat kreowania planów. Może raczej powiem o tęsknotach. Najpierw tych zasadniczych, wspólnych dla każdej ludzkiej wędrówki przez ziemię. Chcę je wypowiedzieć tekstem jednego z moich wierszy, pt. „Modlitwa”:

dziękuję, że mogę Cię wielbić
prostotą małych serc
roztrzepotanych jak skowronki

a kiedy mnie wezwiesz
niech mi nad ciszą ostatnią
zaszumią ich płowe czupryny
niech mi rozgwieżdżą niebo oczy pełne wiary
niech ich modlitwy proste abecadło
zastukają w bramę miłosierdzia
abyś zapomniał o ziemskich wagarach

tymczasem stoję przed tajemnicą
w poczekalni globalnego dworca
z nadzieją, że doniosę
zwyczajną dobroć i cichą cierpliwość
w kruchym sercu

pomóż mi nie przespać
ostatniego pociągu do nieba

W realizacji zaś tęsknot codziennych zależy mi, abym mógł w kolejnym roku cieszyć się z dzielenia najpiękniejszym darem: Słowem Boga, które niesie nadzieję dzieciom i ich rodzicom. Chciałbym również w najbliższym czasie wydać kolejny tomik poezji, tym razem dla dorosłych, pt. „Pokochaj nadzieję”.

Jakie życiowe przesłanie chciałby Ojciec przekazać małym i dużym wiernym z Rawy i okolic?

Człowiek wszystkich czasów potrzebuje nadziei, ale człowiek współczesny, mały czy duży – potrzebuje jej szczególnie. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że człowiek zapomina kim naprawdę jest, redukując swoją tożsamość do wymiaru doczesnego.
Po drugie, które jest konsekwencją pierwszego, zrywa osobowe więzi z innymi ludźmi zastępując je płytkimi relacjami przeżycia i użycia.

Dlatego pamiętajmy: Dobro rodzi nadzieję!

Dlatego proszę: Nieśmy ludziom nadzieję!

Dziękuję za piękną rozmowę.

Rozmawiała: Barbara Kalinowska

 

Znajdź nas na KochamRawePLZobacz profil
Podziel się

About the author